piątek, 4 sierpnia 2017

16. MIŁOŚĆ, KEBSY, ZAKONNICA, TAEYONG JAKA Z CIEBIE PIERDOLONA ZAZDROŚNICA


ー Dobrze, kotek. To do zobaczenia, kocham cię! ー pożegnałem się z Kyungsoo, po czym się rozłączyłem.

Aktualnie znajduję się na parkingu przy naszej piękniutniej hali i właśnie wyruszam w przygodę do pana z kebabowni po coś do żarcia. Nie jadłem w końcu nic od samego rana, bo po prostu nie mieliśmy czasu na to wszystko. Musieliśmy zrobić próbę generalną całego sprzętu, gdyż wczoraj byliśmy zbyt zmęczeni życiem, by tego dokonać. Niby mogłem zamówić katering, ale po pierwsze, żarcie z kateringu jest chujowe, a po drugie, nie będę zapychał się jakimś gównem, które jest niesmaczne i drogie. Team pan turek od kebabów.

Co do Meet Up'a i naszej rodzinki to... Wszystko już działa tak jak powinno, więc gitarka, a jeśli chodzi o naszą ekipę, mamy sporo planów na spędzenie tego tygodnia razem, bo jak wiecie, nie jesteśmy wszyscy w jednym mieście czy chociażby państwie. Jesteśmy rozrzuceni po całej Azji i też Europie czy Ameryce, ponieważ Suho i Kris wiecznie siedzieć nie będą na dupach i jeżdżą po świecie. Łapiecie rybkę, jo?

Wracając do samego wydarzenia. Dziś odbędzie się pierwsze show, które będę komentował wraz z Baekiem na prośbę NCT. Chłopcy postanowili zaprezentować nam swoje umiejętności w gotowaniu i... mam nadzieję, że nikt nie ucierpi podczas tego występu, szczególnie moje córeczki, które będą tam z nimi odpierdalać jakieś maniany. No i niech lepiej zrobią coś dobrego, bo się, kurwa, pogniewamy z Dreamkami jak nas przeczyści na tydzień przez jakieś pasty zakonnika czy inne chuje muje.

Natomiast cała reszta dnia poświęcona będzie dla Bloczków i ziomków od wjazdów na chatę i tak dalej, bo wiecie, hehe, najlepsze na koniec. A tak serio to większość naszych wystąpień odbędzie się właśnie pod koniec całego tygodnia Meet Up'a, dlatego że znaczna część naszych internetowych artystów nie może pozwolić sobie na tak długi pobyt tutaj, więc listę sporządziliśmy tak, by wszystko było racy cacy. Oczywiście, w niektórych występach nasza mała, internetowa rodzinka również będzie uczestniczyć, ale to wiecie, tylko tak gościnnie. Prawdziwa imba z nami zacznie się dopiero od czwartku. W sumie to wydaje mi się, że dzisiaj też będzie delikatna imprezka z naszym raczkującym jeszcze teamem, który tak ślicznie nas poprosił o pomoc, że to już trzeba byłoby być niezłym skurwielem (takim na przykład Jungkookiem), żeby im odmówić.

ー O cholerka ー powiedziałem sam do siebie, zauważając brak portfela czy chociażby jakichś drobniaczków w kieszeni, za które mógłbym sobie kupić kebabika.

No i jeszcze miałem kupić lodziki dla moich wnusiów, więc tak czy siak musiałbym się wrócić. Żenadix, Sexmaster, no po prostu żenadix.

Czym prędzej wróciłem na parking i odnalazłem swój samochód, w którym była moja ciężko nie zarobiona kasiura. Gdy już dostałem się do samochodu i wziąłem portfel, zajrzałem jeszcze w niego, upewniając się, czy wszystko w nim jest, po czym wyszedłem z samochodu i zamknąłem go na pilot. No i okoń.

ー Jongin! ー Usłyszałem za sobą bardzo dobrze mi głosiki, WIĘC SIĘ, KURWA, ODWRÓCIŁEM, NO NIE?

ーSiemano kolano, córy! ー powitałem kwiatuszka i motylka, podchodząc do nich z rozłożonymi rękoma. ー A was gdzie prąd morski porywa? ー spytałem.

ー Póki wolne to lecimy na kebsa, bo się trochę wkurwiłyśmy i trzeba jakieś plany wymyślić ー wyjaśniła Sohyun.

ー O! No to gitarka, bo ja też idę do pana kebaba na żarełko. ー Uśmiechnąłem się promiennie, zmierzając z dzieciaczkami do pana turka. ー A kto was tak zdenerwował, kochaniutkie? ー zapytałem zmartwiony, no bo kurde, nie lubię jak jakieś falafele psują humorek moim córeczkom. Zresztą to tyczy się każdej osoby z mojej rodziny.

ー Jaemin pokazał nam jakąś frajerkę, która podpierdala naszej ekipie pomysły i akcje z fanfików, a Chenle wygadał się, że jak byli na lodziku to Jungkook ich zaczepił i im groził ー opowiedziała w skrócie całą historię Yoorin.

No, no, no. Przejebane, okonie.

Po pierwsze, to co za franca kradnie moim dzieciakom pomysły na fanfiki (mam nadzieje, że mi nie zajebała, bo wpierdol podwójny), a po drugie, ja pierdole, Jungkook. On naprawdę jest jakiś ujebany na umyśle, bo kto to widział, żeby grozić takim małym, słodkim, pociesznym dzieciaczkom. Ten typas czasami przechodzi samego siebie... Nawet nie czasami, dwadzieścia cztery godziny na dobę! Po - je - ba - ny.

ー Oh... Tego tak nie można zostawić ー stwierdziłem. ー Trzeba mu raz i konkretnie wytłumaczyć, kto ma wypierdalać do Afryki prostować banany Murzynom.

ー No i fortepian elo, tato ー parsknęła Sohyun, zbijając ze mną żółwika.

Tak z innego stawu to ja nie wiem, ale czuję się taki kochany przez wszystkich, że nie ma u mnie po prostu miejsca na smutne i negatywne myśli. No chyba, że coś się dzieje moim aniołkom to też jestem smutny albo wkurwiony. ALBO TAKI JEBANY LEE SOOMAN, STARY ZBOK, KTÓRY PODRYWA MI MOJEGO KYUNGSOO.

Szkoda szczępić ryja na takich, remember to, ziomki.


⋯☆★☆⋯

W końcu po jakichś piętnastu minutach, które oczywiście przegadaliśmy na temat życia miłosnego naszej rodzinki, dotarliśmy do pana kebaba.

ー Kurwa, ale kolejka ー jęknęła Yoorin, łapiąc się za głowę.

ー Chyba ich zjebało ー dodała Sohyun.

ー Już tak kochane nie marudźcie. Stanie w kolejce to nie męczarnia, bo zawsze można zarwać jakiegoś fagasa... to znaczy ponętnego osobnika płci silnej. Szczęścia, laseczki.

ー Jongin, zamknij papę i lepiej wybierz kebaba ー rzuciła Sohyun, przeliczając kasiutę w rękach.

Zacząłem wybierać rodzaj kebaba oraz sosy do niego, kiedy niespodziewanie poczułem dłoń na swoim ramieniu.

ー Ja to bym wziął tego średniego z kurczaczkiem i ostrym sosem.

Odwróciłem się i moim oczom ukazał się wszystkim znany i lubiany Ziuta. Nasz ukochany Arigato Man z Japonii.

ー Cześć, Nakamoto ー powiedziałem, podając mu rękę. Chłopak odwzajemnił mój gest, po czym przywitał się słodko z moimi córeczkami.

ー Co tu robisz, Arigato? ー spytała Han. ー Zgłodniałeś czy przyszedłeś sępić?

ー W sumie jedno i drugie, bo jestem głodny, ale nie mam kasy. Yoorin, postawisz mi?

ー Czemu miałabym to zrobić?

ー Mamy imię zaczynające się na tą samą literkę ー powiedział poważnie. ー Nie bądź taka... Proszę? ー Zrobił smutne oczy, przez co Yoorin uległa. Ach ten Arigato Man. Wszystko załatwi. ー Szkoda, że nie ma kebsów z sushi w środku...

ー Co? ー zapytała Sohyun. No właśnie, co.

ー Czasem tęsknie za smakiem domowego sushi, a w kebabie to byłaby podwójna przyjemność, nie uważacie?

Zgodziliśmy się z nim, choć sam tak naprawdę nie wiedziałem, o czym ten typ pierdoli, no ale trudno. Obcokrajowcom się wybacza. Tym bardziej takim słodziakom jak Ziuta.

Kiedy kolejka zaczęła się przesuwać naprzód, jako pierwsza kebsa zamówiła Yoorin dla siebie i Nakamoto. Jemu wzięła ostrego, sobie łagodnego. Kolejna była Sohyun z ostrym kebsem takim jak Yuta, a ja jako tata wybrałem swojego ziomka jako ostatni.

Po około dziesięciu minutach wszyscy mogliśmy cieszyć się smakiem mięcha otoczonego surówkami i cieplutką bułą. Kocham życie.

ー Ziuta, to opowiadaj, co u ciebie i co robiłeś na mieście ー zachęciłem go. W końcu nie będziemy się pierdolić w tańcu, ze mną na pewno nie. Przy kebabie trzeba gadać i indować co popadnie, okoń? Okoń.

ー No w sumie to miałem pomóc w czymś reszcie, no ale zapomniałem, więc poszedłem sobie na spacer, po drodze zgłodniałem i oto jestem. Arigato za kebsa, Yoorinka jeszcze raz.

ー Nie ma za co, mój ulubiony, japoński typie... Trochę się sosem uwaliłeś, man.

ー O chuj, gdzie? ー spytał, badając swoje ręce i ubranie. W tym właśnie momencie kolejna dawka sosu wylądowała na jego spodniach.

Po chwili Ziuta zaczął napierdalać coś po japońsku, kompletnie nie wiedziałem, co się dzieje. Bałem się nawet, że to jakieś czarne modlitwy do szatana, bo tak to wyglądało. Jeszcze powstałaby z tego jakaś pasta zakonnika, nie wiem.

Przy okazji Yuta wyjebał kebsa na trawnik i jakieś kruki się zleciały. Po jakichś dziesięciu sekundach nic nie zostało. No ok.

ー Konnichiwa, Yuta. Are you okay? ー zapytała Yoorin.

ー Kurwa, mój kebabik od Yoorin ー mruknął załamany.

ー Oj, Yuta, nie przejmuj się ー powiedziała dziewczyna. ー Weź mojego, ja zjem coś na hali. Proszę.

ー Masz trochę sosiku ostrego, bo wiem, że lubisz ー dodała od razu Ahn.

Czy mówiłem, że mam najlepsze córeczki na świecie? Oczywiście, że tak, ale powtórzę to: Mam najlepsze córeczki na świecie.

Yuta wziął od Yoorin jej obiad, a potem udaliśmy się w stronę hali. Rzecz jasna poszliśmy dłuższą drogą, bo Ziuta nadal mógłby zostać zaciągnięty do pracy. Dlatego poprowadził nas przez park.

ー Skoro już jesteśmy tu tak rodzinnie z kebsami i w dobrym humorze, to może pomożecie nam obmyślić do końca plan zemsty na Jungkooku? ー zaczęła Sohyun, a jej dłoń zacisnęła się na bule od kebsiora.

ー O! Przy okazji, pomożecie mi zniszczyć Soomana. Macie jakieś plany na to, by odwalił się od mojego kotka? ー spytałem poważnie.

ー Kiedyś oglądałem American Horror Story i typiara, która była zakonnicą, w nawiasie była pojebana, bo opętana, w jednym sezonie podcięła zajebiście gardło takiemu strażnikowi, a potem jego zwłoki dała na pożarcie jakimś zmutowanym ludziom.

ー Co.

ー W czwartym sezonie typek wykąpał się we krwi swojej starej, też możemy tak zrobić, podobno krew działa odmładzająco. Tak robiła Delphine LaLaurie z trzeciego sezonu.


ー Yuta, ty weź nie oglądaj takich seriali może lepiej, co? ー zaproponowała Sohyun.

ー A tam. Zajebisty jest. Polecam, Arigato Nakamoto Man Yuta.

ー Pomyślmy najpierw nad zemstą na Jungkooku. Wiem, że to mój chłopak i w ogóle, ale nikt nie będzie mi rozkazywać, a tym bardziej obrażać moich synów czy przyjaciół. I Taeyonga też. Niech sobie skurwiszon nie pozwala, bo go wywalę z domu.

ー Miałaś to zrobić już dawno temu.

ー No wiem, ale dokłada mi się do rachunków i mam więcej kasy na CS'a i skrzynki dzięki temu, dlatego go nie wywaliłam. Zresztą, kurwa, co ja pierdolę. To mój „chłopak”. ー Zrobiła nawias dwoma palcami jednej ręki ー nie kocham go już od stu dwudziestu lat, no ale skoro mi płaci za prąd i wodę to może być nawet moim mężem.

ー Wooo, grubo ー przeciągnął Yuta, zajadając się dalej kebabem.

ー No słuchaj, Arigato. Ja już bardziej ciebie kocham niż jego. Zresztą, jebać tego typola. Czekolada to moja miłość.

ー Czy to znaczy, że Tae bae ma u ciebie jeszcze większe szanse? ー zapytałem w chuj ciekaw. No bo słuchajcie, mija kolejny dzień, a Taeyong gówno robi w kierunku takim, by być z moja córuchną. Może Sohyun okaże się być tą, która ma spodnie w związku i przejmie inicjatywę? Oby, bo kurwa się doczekać nie mogę jak Ahn zacznie wypierdalać rzeczy Jungkooka przez balkon jak Taylor w swoim „Blank Space”.

ー Słuchaj, tatke. To jest tak, że ja naprawdę lubię Taeyonga i nie wiem... może mi się podoba? A może nawet coś więcej, ale czy to nie będzie złe, gdy od razu zerwę z tym darmozjadem i polecę do Lee? No powiedz mi szczerze?

ー Sory, że się wtrącę, moje sushinki, ale jeśli lubisz kogoś to musisz się za niego brać. Ktoś może zwinąć ci Taeyonga sprzed nosa. A uwierz mi, on ma tyle fanek, że byłoby później ciężko ー stwierdził od razu Ziuta, który swoją drogą skończył właśnie kebsa.

ー No niby tak, ale... Nie wiem.

ー Ogarnij pizdę. Mnie wyrywasz na każdym kroku jak marchewkę z pola, a Taebae boisz się wyrwać? ー zaczęła Yoorin. ー Sama mu zaraz wykrzyknę w twarz, że się w nim zakochałaś i się skończy pierdolenie o Szopenie, bo mnie denerwujecie.

ー A ty co taka cięta? Zajmij się może Yixingiem, bo zarośnie niedługo.

ー Morda, nie gadamy o mnie, tylko o Jungkooku i o tym jakby go zniszczyć.

ー Dobra, wracając ー zacząłem. ー Jak chciałabyś go zniszczyć?

ー W sumie to... Wydaje mi się, że coś przede mną ukrywa, bo wracałam ostatnio z hali do domu i ten, kurwa, zjeb nie usłyszał tego jak wchodzę, chociaż kurwa pierdolnęłam drzwiami tak mocno, że myślałam, że je z zawiasów wyjebie, no i wbijam się na piętro, a tam ten typas sobie gada z tą całą Yeri przez telefon i pierdolił coś, żeby siedziała cicho, bo jak Sohyun się dowie to będzie kaplica. No ok.

ー No to stara, na chuj czekasz? Masz jego hasło? ー spytała Yoorin.

ー Oczywiście, że mam. Nawet jakbym nie miała, to wystarczy, że wejdę do pokoju i zerknę na tablice korkową, bo ten debil ma swoje loginy i hasła na jebanej tablicy. Serio, nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że wprowadził mi się na chatę, bo go matka z domu wyjebała. Nigdy w życiu nie widziałam takiego darmozjada i tępaka. No k-u-r-w-a. Nawet nie potrafi jebanych ziemniorów obrać i tylko by wpierdalał ten jebany ryż.

ー Stara, wprowadzaj się do mnie, bo niedługo będziesz stawiać ryżowe klocki w kiblu ー zaśmiała się Yoorin.

ー Kurwa, dramat ー skomentował Ziuta. ー Jeszcze mi powiedz, że się z nim ruchasz, to ja wracam do Japonii.

ー Nie no, co ty, fuj. Nie tknęłabym tego ciapatego skurwysyna.

ー Ja już serio, do chuja pana, nie wiem, co ty w nim widziałaś, iks kurwa de ー wtrąciłem się, nie szczędząc sobie brzydkich słów.

ー Szczerze mówiąc, już wolałabym opierdolić palcówe Yoorin niż dotykać Jungkooka ー stwierdziła, patrząc na przyjaciółkę. ー Jeszcze mnie plery bolą, bo od chyba dwóch miesięcy śpię na kanapie w salonie, bo nie będę leżeć z tym chodzącym chlewem.

ー Córeczko, mogłaś powiedzieć, że się tak męczysz. Możesz u mnie zamieszkać na jakiś czas, dopóki nie znajdziesz jakiegoś własnego kącika, na przykład tego u Tae bae w łóżku, hehe. ー Uśmiechnąłem się. ー Nie no, ale nie jajcuje, drzwi są zawsze szeroko otwarte dla ciebie, kochanie ー dodałem, miziając ją po pleckach.

ー Dzięki, tatke. Jak coś to tam się kiedyś gibne do ciebie, bo co jak co, ale chatę to ty masz elegancką ー pochwaliła dziewczyna.

NO PRZECIEŻ WIEM, KYUNGSOO NAM TAK ŚLICZNIE URZĄDZIŁ DOMEK SAEIUASNEMIAJSENASUEBSAN.

ー A co z Soomanem? ー wtrąciła się Han. ー Kai? Masti? Jaki masz plan?

ー Powiem tak, nieważne jaki będzie ten plan. Typ nie usiądzie na swoim klozecie przez następny tydzień. Pożałuje dnia w którym się urodził, czaicie? Nigdy więcej nie zbliży się do mojego kotka.

ー Mmm, American Horror Story vibes ー szepnął Yuta. ー W rozpierdalaniu jestem dobry, chętnie pomogę, jeśli będziecie potrzebować kolejnej pary rąk.

ー Dzięki, sushi.

ー Jak dasz mi koszuleczkę ze swojego sklepiku za darmo, to mogę się nawet za gejsze dla ciebie przebrać, u kno? ー powiedział poważnie.

ー Dostaniesz cały komplet.

Takim oto sposobem zakończyliśmy rozmowę i udaliśmy się pod naszą halę.


⋯☆★☆⋯

Pod miejscem docelowym zebrało się wielu fanów. Z kilkoma zdążyłem zrobić sobie selce, z innymi przybiłem okonika. Widziałem jak dziewczyny rozmawiają z innymi, natomiast Yuta stał z boku i przyglądał się wszystkim. Wstydzioszek z niego.

ー Sohyun! Sohyun!

ー Pozdrów ode mnie Baekhyuna, Kai!

ー Yoorin, uwielbiam twoje opowiadania!

Kurwa, jaki szum i rozpierdol. Jak u moich starych na święta. No nic, podpisałem moim fankom kilka kotkowych case na telefon, bo w moim sklepie pojawiły się nowe wzroki i jak widać, wszyscy od razu się na nie rzucili, czuje satysfakcję.

ー Ahh! Yuta wygląda jak prawdziwy chłopak z anime!

Chłopak spojrzał przed siebie, podnosząc brew.

ー Czy ty mnie właśnie obraziłaś? Obraziłaś Arigato Mana? ー spytał, po czym zaczął napierdalać po japońsku, w między czasie rzucając, że co on jest narysowany i jest komiksem. Ja pierdolę, ale przypał.

Szybko go odciągnąłem od fanki, bo jeszcze chwila i z jej twarzy zrobiłoby się jakieś sushi albo coś gorszego.

ー Yuta, skarbeczku, spokojnie, ona cię pochwaliła, a nie obraziła ー zapewniła blondynka.

ー Wśród kwiatów wiśnia, wśród ludzi wojownik ー powiedział poważnie, patrząc gdzieś w dal. Co.

ー Umm?

ー Takie japońskie przysłowie.

ー Aha, okej. W ten sposób.

ー Żaba w bajorku nie wie nic o wielkim, dalekim oceanie.

ー Yuta, co ci jest?

ー Największe jest to zwycięstwo, które obyło się bez rozlewu krwi.

Okej. O chuj tu chodzi? Czy on wpadł w jakiś trans od tej swojej pasty zakonnika w kebabie?

ー Ach, wybaczcie, czasem mi wchodzą te przysłowia do głowy. Dziadek mnie ich uczył.

ー Dobra to teraz idziemy do środka, zanim Yuta wyrecytuje nam biblie po japońsku ー zarządziła Sohyun i ruszyła jako pierwsza w stronę budynku. ー Oki doki, to ja idę do Dreamków, bo chcę poprzytulać Chenle i Renjunka. No i jeszcze Jaeminka, Jeno i Jisunga.

ー A Mark? Twój boyf... ー zaczęła Yoorin, ale szybko dostała od Sohyun w mordę.

CZEKAJCIE, CZY YOORINKA MALINKA CHCIAŁA POWIEDZIEĆ BOYFRIEND?

ー Boyfriend? Czy ja o czymś nie wiem? ー spytałem, bo kurde, ja muszę wszystko wiedzieć, tym bardziej jeśli chodzi o moje córeczki.

ー Ty jesteś jakaś zjebana, Yoorin, naprawdę ー skomentowała blondynka, pijąc wodę od Ziuty. ー El dorado, bo jak was widzę, to mi się srać chce ー dodała i odeszła, machając do nas butelką. 

ー A ty, Yoorin? Gdzie lecisz? ー spytałem, chcąc wiedzieć, gdzie będę mógł później znaleźć córkę.

No i gdzie ewentualnie będę musiał wysłać Yixinga, by w końcu zaczął coś kręcić z nią. Ja przysięgam, że jak widzę, jak Tae bae i Lay się opierdalają z moimi córami to mam ochotę wyjebać im z okonia w pysk.

ー Luhan poprosił mnie, bym poszła z nim do jubilera pooglądać jakieś zegarki dla Huna, bo mają rocznicę za niedługo.

ー O cie chuju ー mruknąłem. ー Faktycznie, niedługo będą mieli rocznicę. Będzie trzeba im coś kupić, hehe.

ー Spoko loko, Jongin. ー Ziuta poklepał mnie po pleckach i uśmiechnął się szeroko. ー Nie ma co się wykosztowywać, bo i tak będę mieli w dupie to, co im kupiłeś.

ー Dlaczego jeste...

ー Dobra, mam w was wyjebane jak Block B w policję i spierdalam do mojego gangu. Widelec w kontakcie z wami ー pożegnał się i odszedł nasz przyjaciel z Japonii.

No ok.

Więc zostałem sam, a ja nie lubię być sam, dlatego też idę szukać Baekhyuna, bo ten biedaczek zawsze szlaja się gdzieś samotnie. Musiałbym też w końcu poruszyć temat tego, co jest między nim, a Chanyeolem. I też Taewoo, bo po akcji z dronem to ja już nie wiem, co mam myśleć. Niby Baekhyun mówił, że kocha Chanyeola, ale całował się z Kasperkiem. No pojebane, ale spoko. Wasz Sexmaster jest od tego, by badać właśnie tego typu sytuacje i was informować na bieżąco.

Ogółem pierwszą myślą, jaką przychodzi mi do głowy jest to, że Baekhyun jakimś cudem wiedział, że będziemy się do niego gibać i to zaplanował albo zrobił to, żeby później podkurwić Chanyeola i tak naprawdę nie miał pojęcia o naszej obecności tamtego wieczoru pod jego chawirką.

Natomiast drugą opcją jest też to, że znów poczuł coś do Kasperka i wiecie co? Jest to w sumie możliwe, bo Chanyeol nie musiał być miłością Baekhyuna, a tylko zwykłym zauroczeniem i może na siłę próbował znaleźć kogoś na miejsce Taewoo. W końcu on i nasz tancerzyk byli ze sobą kilka lat temu no i długo ze sobą byli. W ogóle ich związek to był goal. Takie Kaisoo 2.0 ale w wydaniu Kasbaeków.

Ale pamiętajcie, to są tylko takie przypuszczenia i opcje, które często spotykane w związkach, gdy już taka sytuacja zaistnieje. Zawsze może być inaczej, prawda? W końcu Baekhyun i Chanyeol to inny wymiar, a mózgi to im chyba podmienił na kaszkę pan kosmita z marsa. Tą sytuację trzeba dokładnie zbadać i dowiedzieć się, co myśli Chanyeol i Baekhyun na ten temat. Muszę poznać też ich uczucia względem siebie, a na koniec przeprowadzić dokładną analizę, by bez problemu otrzymać lekarstwo na ich miłość. Bo wiecie, lepiej w takich sytuacjach już robić dokładne badania niż umawiać ich na jakieś randeczki dupeczki, by później było jeszcze gorzej. Łapiecie okonika?

Jeśli tak, to gitarka, bo właśnie musimy lecieć dalej z tematem, bo właśnie namierzyłem Baekchujka, który tak jak przypuszczałem, szlajał się bez celu dookoła.

Może powinienem zostać wróżbitą, co? Youtuber wróżbita. Ale bym na tym kasiuty zebrał, kocham. Pomyślę o tym, hehe.

ー Te, cwelu ー powiedziałem, będąc już blisko Baekkiego. ー Co się tak sam gibasz po hali, co? ー spytałem, obejmując go ramieniem.

ー Oh, cześć, Jongin ー powiedział zasmucony. ー Kasper musiał iść do studia, bo mają jakąś próbę przed wylotem do stanów.

No nie smutaj, Baekhyunnie.

:(

ー Chcesz może porozmawiać, Baek? ー zapytałem. ー Widzę, że coś jest nie tak.

ー Jeśli możesz... Chodźmy w nieco bardziej ustronne miejsce ー stwierdził, pokazując na zamieszanie dookoła nas. ー Może pójdziemy na jakąś ławkę za halą, co? ー zaproponował, na co skinąłem głową.

Obydwoje opuściliśmy budynek, ale zanim udaliśmy się za halę, gdzie były ławeczki, zatrzymaliśmy się przy fanach, by rozdać kilka autografów lub porobić zdjęcia. 

Szczerze? Zrobiło mi się przykro, widząc jak Baekhyun zaraz po wyjściu zaczął się sztucznie uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku. Fanów na pewno zadowolił widok szczęśliwego idola, jednak nie wiedzieli, że to wszystko na pokaz, by nie robić wokół siebie jeszcze większego zamętu.

Jednak na razie nie ma co o tym myśleć, bo mam obok siebie widzów, którzy na mnie czekają. 

ー Cześć, Kai! Co tam u ciebie i Kyungsoo? ー spytała jakaś dziewczyna.

ー W porządku, kochanie. Lepiej powiedz, co u ciebie? Nie jest wam za gorąco? Przynieść wam wody czy coś? ー odpowiedziałem zmartwiony, bo na dworze naprawdę było gorąco i od takiego długiego stania w kolejce sam bym chyba zemdlał.

I wiecie, muszę dbać o moje kochane perełeczki, bo bez nich nie byłoby mnie i nie byłbym aż tak szczęśliwy. Dzięki nim osiągnąłem sukces, więc chcę o nich też dbać. Są moją małą rodzinką. 

ー Jest w porządku! ー zapewniła, na co się uśmiechnąłem. Na dodatek reszta zgromadzenia dookoła potwierdziła słowa dziewczyny.

Podszedłem do jeszcze kilku widzów, zrobiłem to, co chcieli (czyli podpisałem im się lub zrobiłem zdjęcia, no albo to i to, żadnych zboczonych rzeczy, moi mili) i podziękowałem im.

ー To dobrze. W razie czego będę doglądał tutaj do was, aby wszystko przebiegło bezpiecznie. Jeszcze później powiadomię staff, by tutaj sprawdzali czy wszystko w porządku i w razie czego poczęstowali was wodą czy czymś. Ja na razie idę z Baekiem pogadać. Do zobaczenia! ー pożegnałem się z moimi perełkami i dołączyłem do Baekhyuna, który już zdążył odejść kilka metrów od kolejki. 

Gdy już obeszliśmy halę, znaleźliśmy pustą ławeczkę pod drzewem, dlatego też skierowaliśmy się tam i usadziliśmy swoje dupska.

 Więc, Baek? O co chodzi? 


ー Wiesz, Jongin. Naprawdę źle się czuje w tej znajomości z Chanyeolem. Kiedyś tak nie było, na początku naprawdę go polubiłem. Był taki zabawny, opiekuńczy, szczerzy, miły. Dbał o mnie w Orleanie, zachowywał się jak jakiś mój dobry znajomy. To naprawdę mi odpowiadało. Zauroczył mnie swoim charakterem i tym, że jest w pewnym sensie do mnie podobny, ale potem... potem naprawdę się zmienił, nie wiem dlaczego. Czy to moja wina? Jego? Nasza wspólna? Nie wiem, naprawdę. Najpierw ta akcja z tymi twoimi ciastkami i później to wkręcanie mnie, że pobiłem się z drzewem, a przy okazji uderzyłem Chanyeola. Naprawdę nie wierze w to, że oszukał mnie tego dnia. Potem było jeszcze gorzej, gdy zaczął mnie wyzywać, jechał po mnie jak po szmacie, pierwszy raz spotkałem się z takim traktowaniem mojej osoby. To mnie naprawdę zabolało. Te zdania, że mam parszywy ryj, że jestem szmatą, że chciałem się na nim wybić, że jestem dziwką. Czy kimś tam, nie pamiętam dokładnie. Ale to nadal mnie boli, rozumiesz? Nazywanie kogokolwiek w ten sposób jest po prostu... obrzydliwe. Ja nie mam szacunku i siły do takiego czegoś. To niszczy człowieka i zastanawiasz się, co robisz źle. Wiem, że czasem mu odpowiadam, ale to tylko w obronie, Kai. Ja nie jestem tak silny, gdy ktoś mnie tak niszczy. Tym bardziej, gdy niszczy mnie ktoś bliski, a Park był mi bliski przez pewien okres czasu. Nadal boli mnie to, że usłyszałem tyle słów o sobie, jaki to ja jestem beznadziejny, jakie mam wady. Od zawsze staram się walczyć ze swoim okropnym ja, staram się być lepszy, ale przez niego... odechciewa mi się walczyć, nie mam sił na to, kiedy wiem, że moje starania i tak zostaną zgniecione przez przykładowo właśnie Chanyeola.

ー Umm... tak naprawdę nie wiem, co ci powiedzieć, Baekhyun. Nie miałem nigdy takiej sytuacji, by ktoś bliski mi zrobił mi takie gówno. Co prawda, owszem. W internecie co chwilę widzę różne wyzwiska kierowane do mnie, przez co zastanawiam się nad sensem kanału, jednak to zupełnie co innego niż twój problem. Ale Baekhyun, posłuchaj mnie. Nieważne, co się stanie, nieważne, kto co ci powie, nigdy, ale to przenigdy nie daj się zniszczyć. Nie możesz pokazać swoich słabych stron, nie możesz pokazać, że coś cię boli, że masz dość. Każdy to wykorzysta, nawet bliski, nawet taki Chanyeol. Musisz iść przez życie sam, nie przejmując się niczym, niżeli sobą, rozumiesz? Zaufaj sobie i to do siebie miej największe zaufanie, a zajdziesz dalej niż myślisz. 

ー Kai...

ー Nie przerywaj. Wiem, że jestem kim jestem, nie posiadam tytułu psychologa, byłem tylko nauczycielem WDŻ, jestem też kimś innym w życiu na internecie, ale ty mnie znasz bardzo dobrze i ja ciebie znam jeszcze lepiej. Masz u mnie zawsze największe wsparcie, Baekhyun. Naprawdę cię kocham jako przyjaciela, jako brata i myślę, że jeszcze długi czas tak będzie. 

ー Dziękuje, Jongin.

ー Nie dziękuj mi za takie coś. Od tego w końcu jestem, prawda? Wiem, że moja „przemowa” była nieco chaotyczna i być może oczekiwałeś ode mnie czegoś więcej, ale mówię to z całego serduszka, Baek. Kocham cię, ty stary byku, więc się nie smuć, bo się skończy babci sranie. Jak tata Kai wbije na rejon to już koniec, hehe.

Baekhyun uśmiechnął się szeroko przez łzy, a ja rozłożyłem ramiona, by chłopak się we mnie wtulił. Objąłem go ramionami i cmoknąłem w czółko. 


Mam nadzieję, że ta rozmowa poprawiła mu nieco humor i czuje się teraz znacznie lepiej, po tym całym wygadaniu się. 

⋯☆★☆⋯

Razem z całym dorosłym NCT postanowiliśmy gibnąć się na miasto, skoro czas był wolny. Sohyun wraz z Luhanem i Kyungsoo zajęli się Dreamkami, więc ja postanowiłem wziąć starszą część ekipy na jakieś piwko (dzięki Bogu nie było z nami Marka i Haechana, bo by mi dupę truli, a ja nieletnim nie kupuje takich rzeczy). Z tego co słyszałem Yoorin wraz z Luhanem udała się na miasto, jednak w inną stronę, poszli do jubilera, nie wiem. Lay chyba sobie poszedł na spacer, a reszta pewnie coś odpierdala i się klepie za garażami.

Wracając do mnie oraz moich chłopaczków.

ー Idziemy na rynek? Mam ochotę na jakieś owocki ー odezwał się w pewnym momencie Taeil.

ー Mogę ci jebnąć i będziesz miał śliwę pod okiem za darmoszkę. ー Uśmiechnął się Yuta.

On to w ogóle jakiś agresywny. Czy to od tych ziemniaków z mięsem z przepisu cioci Doyounga? Nie wiem. Pewnie tak. Dodał tam jakiegoś prochu z piekieł i teraz lata jak po dobrych tabsach.

ー Wracając, chodźmy na rynek. Może po drodze będą jakieś lody ー poprosił znów Moon.

ー Szczerze mówiąc, zjadłbym coś bardziej sytego jak ice cream czy fruits ー mruknął Johnny. ー Chodźmy na obiad, na jakieś meat, sushi albo pizze.

ー O sushi ー rozbudził się Nakamoto. ー Sushi to ja zawsze chętnie zjem.

ー Kai, jest tu gdzieś blisko jakiś bar sushi? ー zapytał Jaehyun.

Hmm. Z tego co pamiętam to jest z dwa kilometry dalej. W między czasie trzeba przejść mały mostek i tunel i wtedy dochodzi się do starego miasta.

ー No jakieś dwadzieścia minut stąd jest dość dobra restauracja. Byłem tam kiedyś z moimi córkami, Kyungsoo i moją siostrą.

ー To idziemy!

ー Ale po drodze na rynek, chcę kupić malinki.

ー Masz już jedną w rodzinie. ー Uśmiechnąłem się, puszczając oczko. ー Yoorina Malinka, a w duecie jest jeszcze Cytrynka Sohyun.

ー Boy, what do you mean? ー spytał Johnny.

ー No nie mówcie, że nie chcielibyście mieć takich dziewczyn jak moje córki to was chyba wyśmieje. Przyznaj się John lecisz na którąś, hehe.

ー No są bardzo nice and pretty, but not my style, raczej. Chociaż z taką Yoorin to poszedłbym na party w nocy.

ー A Sohyun? Ktoś tu leci na Sohyun? ー Spojrzałem wymownie na Taeyonga, jednak ten odwrócił wzrok. No ok.

ー No ładna jest, nie powiem, potańczyłbym z nią do jakiegoś Jaya Parka ー odezwał się Chittaphon. ー Byłaby moją Mommae.

ー No i tak ma być, kurwa. Powiem ci w sekrecie, że Sohyun kiedyś nieźle tańczyła. Pewnie chętnie wybrałaby się z tobą w tango mango, a na koniec odjebała ci jakieś szejki w nocy.

Mina Taeyonga wskazywała na chęć włożenia widelca do kontaktu. Hehe. Zazdrosny Tae bae to najlepszy Tae bae, remember to.

Resztę drogi już nie wspominaliśmy o moich córach, zajęliśmy się tematem owoców, żarcia, tego, co tam u nas. Yuta znów zaczął napierdalać swoimi japońskimi przysłowiami, a Winko mówił o jakichś chińskich liczbach, nie wiem.

Doszliśmy na stragan z owocami i warzywami. Taeil od razu poleciał po te swoje maliny, natomiast ja ruszyłem z Johnnym, Yutą oraz Jaehyunem dalej (resztę wyjebało po inne owoce, żeby nie było).

Przechodziliśmy obok któregoś już z kolei pudła i nagle poczułem to. Poczułem ostre pierdolnięcie i to dosłownie, bo kurwa jebany Ziuta mnie popchnął na stoisko z bananami. Fantastycznie.

ー Ziuta. Czy ciebie pojebało?

ー Ciągnie swój do swojego, co?

ー Weź ty się ulecz, kurwa. ー Wstałem z tych banansów. Dobrze, że nie było właścicielki tych owocków obok, bo bym jeszcze musiał zapłacić, a nie miałem zamiaru taszczyć tych bananów ze sobą, bo było ich tam ze sto pięćdziesiąt kilo.

ー Ciesz się, że ci żaden z tych bananów w dupę nie wszedł, bo już nie byłbyś taki wyszczekany, huehue.

Morda.

Po kilku minutach wszyscy zebraliśmy się za rynkiem i ruszyliśmy dalej. Taeil w końcu miał te swoje maliny i teraz spazmował do tego jak bardzo są dobre. Bez komentarza.

Po jakichś pięciuset metrach zaczęły mnie napierdalać nogi i plecki, przez co zacząłem się wyżalać, że jaki to ja biedny i stary, dlatego Johnny (od teraz mój ulubiony syn) wziął mnie na barana. No jak tu nie kochać NCT? No nie da się.

ー Jako, że was zaprosiłem i jeszcze jestem tak hojnie traktowany, to za was zapłacę, aczkolwiek proszę nie przeginać pałki z żarciem, bo mi jeszcze karta kredytowa pęknie od tego wydawania kasy na was.

ー Nie martw się, Jongin. Ja nie jem dużo ー zapewnił mnie Sicheng.

ー Winwin, przecież ty ciągle coś jesz.

ー No, ale jeśli Kai nie ma wystarczającej ilości pieniążków, mogę zjeść mniej.

Awwwwwwwwwwww.

ー Nie no spokojnie, Sicheng, wszystko da się załatwić, nie szczędź sobie, kochaniutki.

Winwinek skinął do mnie i wrócił do patrzenia na boki. No kochane z niego dziecko. Aż chce się miziać. W tym momencie to normalnie zazdroszczę Li Fei, że ma takiego słodziaka za swojego chłopaczka. Szipujcie to, bo jak nie to wpierdol, okoń.

Dalszą drogę rozmawialiśmy - jak to się mówi - o wszystkim i o niczym. Ziuta wziął na plecki Sichenga, a Taeyong poniósł jakiś czas Jaehyuna. Uwielbiam ich relację, to taka jedna, wielka kochająca się rodzinka. Ciesze się, że moi synowie mają między sobą właśnie takie relacje. 

Ogólnie byłem tak zainteresowany rozmową z Jaehyunem, który był na plerach Tae bae, że oboje nie skapnęliśmy się, że za chwilę wchodzimy do tunelu, który był trochę wyższy jak Johnny, a John jest z nas wszystkich najwyższy. I wiecie co?

No kurwa, Johnny i Taeyong poszli sobie dalej, a ja i Jung spadliśmy na plery, jęcząc, że co to ma być. No bo, co to ma być? Ostrzega się, do kurwy okonia.


⋯☆★☆⋯

Resztkami sił doszliśmy do restauracji z sushi i zajęliśmy jeden, wielki, rodzinny stolik. Zamówiłem wszystko, o co poprosili moi synowie, po czym rozsiedliśmy się jeszcze wygodniej i zaczęliśmy popijać wiśniowe tymbarki z lodem.

ー No skoro już jesteśmy usadzeni wygodnie, to opowiadajcie jeszcze raz, co u was. Winwin, co u twojej dziewczyny? Jak się miewacie?

Chłopak uśmiechnął się od razu, gdy tylko wspomniałem o jego ukochanej, co było najsłodsze na świecie.

ー Ach, moja Li Fei ー przeciągnął. ー Ostatnio razem ze swoją grupą była na konkursie tanecznym, zajęła pierwsze miejsce i byłem wtedy z niej bardzo dumny. Zresztą, ja zawsze jestem z niej dumny ー powiedział cicho. ー Bardzo dobrze tańczy. Lubię, gdy razem tańczymy, nawet gdy się wygłupiamy. No i jeszcze pisze swoje opowiadania. A ostatnio wybraliśmy się do zoo. Było bardzo fajnie, uwielbiam zabierać ją na takie randki. Zawsze daje mi tyle buziaków i zawsze trzyma mnie za rękę...

I POWIEDZCIE MI JAK TU NIE KOCHAĆ WINWINKA. Jak tu nie kochać jego i Li Fei.

Jidsuvfhdjdxxfj.

ー Kiedy ślub? ー zapytał od razu Jaehyun. No właśnie, kiedy?

ー Och, ja... jeszcze nie wiem. Na pewno kiedyś będzie!

Sicheng i Fei to takie soft couple, że moje serce to jakiś rollercoaster teraz.

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy z Winwinem o tym, co może porobić później z Fei, a po tym wszystkim przerzuciliśmy się na inne tematy. W pewnym momencie jednak nasz kochany Tae bae nas opuścił, bo naszła go potrzeba skorzystania z toalety. Wtedy zaświeciła mi się lampka w mózgu.

ー Ej typolce moje, słuchajcie mam plan. I to nie byle jaki, bo to plan połączenia Sohyun i Taeyonga... Czy was też denerwuje to ich zwlekanie? Bo mnie cholernie. Pomóżcie mi ich jakoś spiknąć, bo nie dość, że Tae bae jest jakiś przyjebany, to Sohyun nadal utrzymuje tego darmozjada Jungkooka, a gdyby byli razem, Taeyong wróciłby do normalności, a ten zjeb wyprowadziłby się od mojej córy. Macie jakiś sensowny plan na nich?

ー Słuchaj, tatke ー zaczął Ten albo Tamten, albo już kurwa nie wiem który. Nie no, żartuje. 

Chittaphon przejął inicjatywę i zaczął wprowadzać nas wszystkich w swój pomysł.

Chodziło w nim mniej więcej o to, by to właśnie on zbliżył się do Sohyun, w końcu mają takie same doświadczenia z tańcem, są dość podobni do siebie, a do tego teraz jest idealna szansa na wykonanie planu, ponieważ jak wiadomo na MU odbędzie się gotowanie z NCT oraz dziewczynami. Ten będąc w drużynie z Sohyun będzie zawsze blisko niej, a sama Sohyun ciągle będzie mu pomagać, uroczo prawda? I do tego jak przebiegle.

Po chwili padło również pytanie „a co z Yoorin i Yixingiem?”. No i tutaj był już większy problem, bo Lay nawet nie umie pokazać, że jest zazdrosny i nie wiadomo czy dzięki naszej „pomocy” ruszy dalej. Jednak Doyoung wpadł na plan, który był jeszcze lepszy.

ー Johnny i Jaehyun. Wy bardzo lubicie Yoorin. Nie uważacie, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby to właśnie oni zbliżyli się jeszcze bardziej do Yoorin i zaczęli o nią „walczyć”? Mówi się, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Warto spróbować, tym bardziej, że Meet Up'ie każdy chwyt jest dozwolony. Jeszcze niech któryś z was albo ja pogada z Layem w trakcie, że nie może do tego dopuścić i pokazać, że jest najmądrzejszy z tej trójki. Myślę, że to się uda.

Najchętniej wstałbym i zaczął klaskać, ale nie będę robić siary.

Wspomniana dwójka chętnie zgodziła się na wzięcie udziału w tym planie.

Chwilę jeszcze poszeptaliśmy, a po kilku minutach wrócił do nas Taeyong, przepraszając i mówiąc, że zadzwonił do niego tata.

Wtedy też, Sicheng wrócił do pisania smsków ze swoja ukochaną, przy czym co chwilę się uśmiechał. Yuta zaczął znów wszystko hejtować, a ja rozmawiałem z Taeyongiem oraz Tenem. Reszta zajęła się po prostu sobą.

Około dziesięciu minut później przyszło nasze sushi, rybki, mięsko, ryż oraz sałatki. Rozłożyliśmy sobie wszystko i życzyliśmy sobie smacznego.

W momencie, gdy chciałem włożyć sobie rybkę do ust, spojrzałem w kierunku drzwi, bo zadzwonił dzwonek oznajmiając o tym, że przyszedł kolejny klient. I wtedy zobaczyłem jego.

Tego starego zboczeńca, tego typa, który nieumiejętnie podrywa mojego narzeczonego. Lee Soomana w obecności swojej żonki, syna oraz córki. Tak, kurwa, ten typ ma rodzinę. FUJ.

Automatycznie wstałem, by go wyjaśnić, bo ja się w tańcu nie pierdole, ale wtedy też, Sicheng (mój ulubiony syn obok Johna) złapał mnie za rękaw i pociągnął w dół.

No, masz kurwa szczęście, że Winko tu jest, bo już byś był martwy.


⋯☆★☆⋯

czwartek, 13 lipca 2017

15. W UŁAMKU SEKUND STRZAŁ, KOLEJNY PLAGIAT PADŁ

baby angel J I S U N G

Yoorin to najlepsza kuzynka, jaką mogłem sobie wymarzyć. Kupiła dziś mi i Chenle tyle cukierków, lodów i chrupek, że byłem praktycznie pełny. A była z nami jeszcze Sohyun, Taeyong oraz Mark, którzy również coś nam kupowali. Na przykład Taebae postawił nam coca cole, a ciocia Sohyun kebaba.

Ten dzień od rana do teraz był naprawdę super! I wiedziałem, że do końca dnia tak będzie! Mieliśmy iść jeszcze do kina. 

Ogólnie powiem wam, że hotel w którym śpimy dziś rano przyniósł mi i reszcie super śniadanie do pokoju. Nie wiem, czy to za sprawą Yoorin czy kogo, ale było przepyszne. Uwielbiam omlety i wodorosty. Zresztą uwielbiam być razem z Yoorin na wakacjach. Zawsze jest tak super, robimy tyle świetnych rzeczy, a jeszcze jak jest Chenle razem z Markiem, to naprawdę lepiej być nie może. 

Kocham Yoorin bardzo, bardzo. 

Tym bardziej, że ona zawsze mi wszystko kupuje, inni członkowie nie chcą mi kupować nic... I tu nie chodzi o to, że jestem materialistą! Yoorin sama mi wszystko daje i mnie rozpieszcza. 

NIGDY TEŻ NIE ZAPOMNĘ jak Sohyun dała mi tysiąc euro na kosy w CS'ie, zapominając, że ja nie gram w Counter Strike, tylko w GTA. 

Kiedyś co prawda grałem, ale tylko chwilę, bo ciągle mnie zabijali. Dlatego przerzuciłem się na GTA, gdzie w sumie też na początku szło mi kiepsko, ale pewnego, pięknego dnia Sohyun i Yoorin wraz z Xiuminem, Taeyongiem, nawet Luhanem oraz Jonginem się zdenerwowały i rozwaliły wszystkich czołgami, dzięki czemu mogłem pograć dłużej.

Dzięki tej sytuacji mój i reszty przyjaciel ー Seo Johnny mógł napisać tekst do "Niepowstrzymany". Czuje się świetnie z informacją, że byłem dla kogoś inspiracją! Wiecie, jakie to cudowne uczucie mieć piosenkę o swojej historii... COOL!

ー Ej, pisklaki, gdzie chcecie iść przed kinem?  ー przemówił nasz starszy, zajeżdżający Ameryką kolega. 

ー W sumie to... ー zaczął Chenle, uśmiechając się głupkowatoー poszedłbym do delfinarium.

ー Odwiedzić swoich starych? ー spytał znów Mark.

Zaśmiałem się pod nosem, słysząc słowa Marka. Wiem, że nie powinienem śmiać się z Chenle i go obronić, ale ten delfin sam umie o siebie zadbać. Po chwili wskoczył Markowi na plecy i go powalił na trawę. Widzicie? Nawet nie potrzebują mnie bym im pomagał.

Po chwili doszliśmy do delfinarium (które było połączone z fokarium, woah!). Yoorin oraz Sohyun kupiły mi, Markowi i Chenle popcorn, ice tea i czekoladki, a dwadzieścia minut później zaczął się pokaz. 

⋯☆★☆⋯ 

Show z rybkami zakończyło się po dwóch godzinach, w których mogłem zobaczyć jak:

1. Delfiny bawią się piłką

2. Foki bawią się piłeczkami

3. Delfiny skaczą przez obręcze i tyczki

4. Foki robią "mo mo mo"

5. Delfiny oblewają nas wodą

6. Jedna z fok daje Taebae rybą w twarz

TO BYŁO SUPER!

Teraz zostało nam pójście na miasto do kina. Wspólnie zdecydowaliśmy się iść na jakieś Transformersy, bo nic innego ciekawego nie leciało. Mark jako dobry, starszy brat kupił mi pudełeczko kwaśnych żelek oraz zimną herbatkę. Po tym mogliśmy iść na salę kinową. Usiedliśmy w ładnej formacji od lewej Taeyong, Sohyun, Chenle, ja, Yoorin i Mark. 

Kiedy film się zaczął zająłem się tylko nim. Oczywiście co rusz ktoś mi musiał przeszkadzać. Chenle ciągle piszczał jak delfin, Mark przeklinał po angielsku, Taeyong i Sohyun sobie romansowali i gadali o Poksach... jedynie Yoorin podzielała moje nastawienie i oglądała w ciszy, za co byłem nieziemsko wdzięczny... jedyna normalna matka. 

Ogólnie, nie raz chciałem zwrócić naszej parce uwagę, ale nie mogłem. Taeyong dał mi i Chenle osiemdziesiąt dwa lizaki o smaku "Cherry Bomb", dlatego musiałem siedzieć cicho... 

Po dwóch godzinach bolała mnie głowa przez nich wszystkich. Moja kuzynka czuła chyba to samo, bo gdy tylko wyszliśmy, poszła do apteki po tabletki na naszą nagłą migrenę i paczkę waty. Jak się okazało, rzuciła potem tą paczką w twarz Sohyun i powiedziała, że "ma sobie to wsadzić w ryj", cytuje, by nie było, że na mnie...

Kiedy mateczki, cioteczki się ogarnęły, obraliśmy nowy plan. Był on taki, że wszyscy idą na halę, gdzie odbywa się impreza pod patronatem dziadka Kaia, a ja i Chenle idziemy jeszcze pogibać się na mieście i skoczyć na lodzika. Pożegnaliśmy się więc z naszymi przyjaciółmi i moją kuzynką, po czym razem ze starszym udaliśmy się do centrum miasta, gdzie jest parkー tam jest zawsze masa budek z lodami, goferkami, kebabami i zapiekankami. Była tam gdzieś jeszcze budka z chińszczyzną, ale chyba ją zamknęli, bo jakieś karaluchy się tam zaplęgły i zamiast frytek były roboki sprzedawane. To znaczy, no ja nie wiem. Może komuś to smakowało, ale sanepidowi już niekoniecznie.

ー Chenle jaki chcesz smak? ー spytałem się w połowie drogi do naszej budki. ー Yoorin i Sohyun dały mi trochę kasiutki, ale musisz mi powiedzieć, bo może nie starczyć.

ー Ja to bym chciał pięć gałek ー zaczął.

ー Czemu pięć?

ー Bo cztery to za mało dla rosnącego chłopca. 

To, ile ja wydam pieniędzy... Jeśli Chenle chce pięć gałek to muszę mu je kupić. W końcu to mój przyjaciel na zawsze, prawda? Zresztą, dobrze, że to nie są moje pieniądze w pewnym sensie, bo bym płakał jakbym wydawał.

ー Zjesz tyle?

ー Płetwal błękitny potrafi zjeść codziennie cztery miliony ton planktonu w wodzie. Myślisz, że ja nie dam rady? 

ー Okej, nie było pytania, Chenle. 

ー A ty, ile weźmiesz gałek młody?

ー Nie wiem. Dwie?

ー Ty słabiaku.

Żal. Nie jestem słaby, po prostu jestem najedzony po tym wszystkim, co dziś zjedliśmy. I to nie moja wina, że żołądek Chenle jest jak czarna dziura i wchłania wszystko, co się tam wrzuci.

Wracając. Dotarliśmy do budki z lodami. Chwilę popatrzyłem na nazwy smaków lodów i sorbetów, a gdy się zastanowiłem, podszedłem do pani na kasie. 

ー Dzień dobry, poproszę dwie gałki. Jedną miętową, drugą o smaku ciasteczek.ー Uśmiechnąłem się do pani za ladą, a ona odpowiedziała mi tym samym.ー Chenle? Co chcesz?

ー Więc. Poproszę pięć gałek. Krówkowa, sorbet mango, stracciatelle, smak smerfowy, cokolwiek to jest, ale ładnie wygląda i jeszcze widzę tam smaczek cherry, więc jedną cherry bomb na wierzch, dziękuje. 

Mina pani sprzedawczyni była lepsza, niż mina Marka, gdy wywalił się w fokarium i gołębie go oblazły. Zapłaciłem za nasz zakup, podziękowaliśmy jeszcze raz i ruszyliśmy w stronę parku, by usiąść na ławce. 

ー Co zrobimy jak wrócimy do hotelu? ー spytał się mnie mój przyjaciel, na co jedynie wzruszyłem ramionami. 

ー Jedz te lody morświnie i nie pytaj się o takie rzeczy. 

Chenle zaśmiał się jedynie jak orka w czasie godów (bo tak to się chyba nazywa, mam rację?), po czym wrócił do pałaszowania zimnego deserku. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, jedząc swoje porcje, Chenle chyba się dwa razy uwalił, prawie mu gałki pospadały, prawie mnie opluł, do tego na koniec zwalił mnie z ławki, bo dostał głupawki, someone help me (Mark mnie nauczył).

ーEj czy to nie jest przypadkiem... Jungkuk?ー Spojrzałem przed siebie, gdzie wskazywał Zhong. 

I chyba miał rację w naszym kierunku szedł były chłopak Sohyun. Dlaczego były? Bo wszyscy wiemy, że w końcu dropnie tego głupka tak jak ja swoja kolekcje samochodzików na kolekcje samolocików. 

Rozumiecie?

Samochodziki ー Jungkook

Samolocikiー Taeyong 

Wracając. Czego on chce? Przez chwilę nawet pomyślałem, że znalazł się tu całkiem przypadkiem i idzie gdzieś dalej, ale moje i Chanle myśli zostały rozwiane tak szybko jak przyszły, gdy starszy o kilka lat od nas chłopak ustał przed nami i uśmiechnął się w dziwny sposób.

ー Cześć. Jesteście tu z Sohyun?

ー Nie... poszła sobie wcześniej.

ー A gdzie? ー Czy to jakieś "W11 wydział śledczy"? Nie, więc get out (tego też nauczył mnie Mark).

ー Nie wiemy. Zresztą gdybyśmy wiedzieli to i tak byśmy jej nie wydali. Nie jesteśmy kablami ー odpowiedział od razu Chenle. 

ー Ale to ja jestem jej chłopakiem.

ー Z tego co wiem to więcej czasu spędza z każdym prócz ciebie, to chyba nie wygląda jak normalny związek, co? ー Zaśmiałem się pod nosem, na kolejne zdanie z ust przyjaciela. ー Także idź sobie albo sam do niej zadzwoń.

ー Po co mam dzwonić? Od tego jesteście wy, by mi powiedzieć co robi.

ー Twoja stara.

Rycze. Co tu się dzieje. Chenle pociskał Jungkooka jeszcze dziesięć minut i nie wiedziałem czy bardziej rozwala mnie fakt, że Chenle zna takie teksty, czy to, że Jungkuk to idiota i nie umie się obronić.  

ー Dobra, stary capie, idź od nas, bo poskarżę cię o molestowanie nieletnich ー zagroził Chińczyk, na co przytaknąłem.

ー Słuchaj, mały. Nie pyskuj do mnie, bo stanie ci się krzywda. Możesz przekazać Sohyun, że ma do mnie przyjść, bo nie mam zamiaru za nią latać i się łasić. 

ー Nie groź mi, psycholu. Sam sobie do niej idź. Może mieszka w jakimś hotelu z dala od ciebie albo śpi na dworcu, bo ma taką ochotę, nie interesuje nas to jak się do niej dostaniesz, ale wynoś się.

ー Masz przekazać jej, że jeśli do mnie nie wróci i nie zostawi tego całego szajsu razem z tym Taeyongiem to ucierpicie wy, on i każdy inny po kolei. Możecie jeszcze dodać, że ten Taeyong i reszta ma się odpierdolić od Sohyun. Lepiej nie wychodźcie sami z domu, bo nie wiadomo, co się w nocy kryje.

ー Du arschkriecher ー powiedziałem z uśmiechem. 

Jungkuk zaśmiał się jedynie i odwrócił. I to była ta jedna chwila, kiedy Chenle chwycił mojego loda i cisnął nim w głowę Jungkuka, a następnie zaczął piszczeć, że jakiś obcy pan go dotyka. Jungkuk uciekł, bo dwóch młodych mężczyzn od razu do nas podbiegło (zapewne byli to panowie z jednej z budek stojących obok tej, gdzie kupowaliśmy lody). Spytali się czy z nami okej, a gdy odpowiedzieliśmy, że tak, odeszli i dodali, byśmy uważali na siebie i zadzwonili po kogoś starszego. 

ー Czemu rzuciłeś mojego loda?ー spytałem po wszystkim, no bo halo. To był MÓJ lód... mógł swojego poświęcić.

ー Bo w moim zostały jeszcze trzy gałki, a w swoim tylko jedna, mniejsza strata. Oddam ci połowę. Don't be afraid, love is the way, bro. 

Przytaknąłem, zgadzając się na ten układ. W końcu Chenle miał inne smaki niż ja, co za tym idzie  spróbuje jeszcze dwóch! 

Jednak zamiast poczuć smak sorbetu o smaku mango, poczułem jak ktoś przeczesuje moje włosy. Odwróciłem się i zastałem wujka Suho oraz wujka Krisa. 

ー Siema, małe banknociki ー przywitał się Junmyeon, co również z Zhongiem uczyniłem. 

ー Czego chciał od was tamten brudas?

ー Kto? ー spytałem, nie rozumiejąc, o co chodzi. 

ー No Jungkook. Był obok was, a potem spierdolił. Przyszlibyśmy szybciej, ale staliśmy po drugiej stronie ulicy. Kris kupował sobie płaszcz, musiałem poczekać, ale serio to nie moja złota wina. 

ー Spoko wujek, daliśmy sobie radę. Potraktowałem go lodem Jisunga ー powiedział dumnie. ー Także nie trzęście swoimi diamentowymi majtkami, wszystko pod kontrolą. 

ー Straciłeś lodzika? ー zapytał smutno Suho. ー Nie bój sztabki, młody. Masz tu kasiorkę, kup sobie więcej, ale to później. Yoorinka Malinka się o was trochę martwi, a gdy usłyszy, że Jungkook do was podbił to będzie na siebie zła. W sumie, prawda jest taka, że kazała nam was poszukać, ale Kris wyczaił płaszczyk i trochę nam zleciało. Ale wiecie co? Zabiorę was teraz do Yoorin, a Kris dalej pójdzie pływać w nowych kolekcjach od Louis Vuitton. To jak, lecim z tym diamentem?

ー No jasne wujek, ale... nie mów nic Yoorin, nic się nie stało! ー powiedziałem szybko. 

Nie chciałem martwić swojej kuzynki. Już i tak chyba jest zestresowana wszystkim, życiem zwłaszcza.   

ー Dobra biedaki, to ja spadam. Zajmij się naszymi pseudo siostrzeńcami. Spotkamy się po moim haulu zakupowym. Papatki, Galaxy Bad Boy was żegna!

Wujek Yifan niestety nas opuścił, ale za to Suho nadal z nami był. Razem z nim udaliśmy się do jego samochodu. Wózek Junmyeona jest tak odpicowany, że czułem jakbym siedział w pałacu rodziny królewskiej w Chinach gdzieś w środku państwa.

ー Jako, że nie spotykamy się często, macie tu od wujka Suho mały prezencik. Mam nadzieję, że wam dobrze posłuży, banknociki. ー Uśmiechnął się, wręczając nam jakieś srebrne koperty, od razu potem wrócił do jazdy.

Jak się okazało w środku były dwie czarne karty do bankomatu. 

ー Co to, wujku? ー spytał Chenle. 

ー Wasze środki na życie na najbliższe cztery lata. Jak się wyczerpią dajcie wujaszkowi znać. ー Puścił nam oczko, skupiając się po chwili na dalszej drodze.ー W środku jest jeszcze jedna karta do Smyka, na hasło "Suho" macie rabat na sześćdziesiąt pięć procent. Działa póki nie skończycie osiemnastu lat. Taki prezencik ode mnie dla całego Dream Team, przekażcie to Jeno, Renjunowi, Jaeminkowi, Haechanowi i Markowi. No Markowi może nie, bo on ma rabat do innego sklepu, bo stary dolarek już z niego.

ー Wujku... ale to za dużo dla nas... Nie musiałeś.

ー Dolarku, słuchaj. Widziałem jak coś robicie w internetach z resztą. Chcę wspierać waszą działalność, dobra? Może kiedyś któryś z was... obstawiam Jaeminka, pójdzie w ślady wujka Suho i założy snapa. Taki talent trzeba wspierać. Macie potencjał, banknociki.  

Chenle siedział z ucieszoną mordą obok mnie i zapewne myślał, czy kupić sobie jakieś delfinarium w Chinach czy coś, nie wiem. Miejmy nadzieje, że nie wywali tych pieniędzy w błoto jak Mark na książki do angielskiego dla Renjuna i Jeno. 

Resztę drogi przesiedzieliśmy raczej w ciszy, co jakiś czas opowiadaliśmy Suho o naszych ocenach w szkole. Co z tego, że były właśnie wakacje, trzeba dobrze wypaść przed wujkiem Junmoneyem, mam rację?

Kiedy dojechaliśmy pod hale, Suho zaparkował w swoim ozłoconym miejscu parkingowym, a potem w trójkę udaliśmy się do środka budynku, gdzie miała czekać na nas Yoorin.

ー Boże! Jisung, Chenle! ー Nie minęła nawet sekunda, a obok nas zjawiła się moja przestraszona kuzynka. 

ー Co się dzieje? Przecież żyjemy ー zaczął spokojnie Chińczyk ー nie stresuj się tak. 

ー Dziecko. Kurwa. W mieście jest jakiś pedofil...

Jungkuk?

ー ...martwiłam się bardzo. Nic wam nie jest? 

ー Oczywiście, że nie, Yoorin... ー Nie lubię, gdy się ktoś o mnie martwi... tym bardziej Yoorin. ー Chenle zna tajne sztuki walki i zawsze nas wyzwoli z opresji.

ー Jakie sztuki walki?

ー Nazwałem je "Lodowy rozpierdziel", polecam Zhong Chenle ー powiedział dumnie, wypinając pierś do przodu. Moja kuzyna od razu nas przytuliła, po czym powiedziała, że na stole w pokoju youtuberów są ciasteczka i herbata dla nas.

W pomieszczeniu spędziliśmy kilkanaście minut. Porozmawialiśmy w tym czasie osobami przebywającymi w pomieszczeniu. Był tam Mark, Taeyong, Sohyun, Junmyeon oraz oczywiście Yoorin i my. Po jakimś dłuższym czasie, gdy wypiliśmy już herbatę i zjedliśmy ciasteczka ktoś zaszczycił nas swoją obecnością. Wiecie kto?

RESZTA NCT DREAM PRZYSZŁA DO NAS! 

Jeno, Renjun, Jaemin, Haechan przywitali się ze wszystkimi, po czym Jeno, szepnął coś Junowi na ucho i spojrzał na nasze mateczki.

ー Sohyun, Yoorin, wiecie co?

ー Co synalku? 

ー Dzisiaj z chłopakami przeglądaliśmy Wattpada i nie ogarniecie, ale ktoś wam zarąbał pomysły z fanficzków.

ー Słucham? ー spytała Yoorin, prawdopodobnie nie dowierzając temu, co słyszy.

ー Co kurwa? ー dodała druga mamuśka, wstając z miejsca. ー NIKT NIE BĘDZIE PODPIERDALAŁ MI POMYSŁÓW. 

Ale będzie imba za chwilę. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!

ー Dlaczego takie cweluwy muszą mnie denerwować jak jest fajnie ー dodała Sohyun, na co Yoorin jej tylko przytaknęła.

ー Niech ktoś ogarnie nam jej Wattpada i obczaimy to ー zarządziła moja kuzynka, a Jaemin od razu wstał z wyrka, po czym usiadł na kolanach Sohyun i zaczął namierzać delikwentkę.

Ten dzień to jakiś kabarecik, moi mili.

ー W ogóle, co mi się dzisiaj śniło ー powiedziała załamana Ahn, a my spojrzeliśmy na nią pytająco. ー To była jakaś pa - to - lo - gia.

ー Co, ruchałaś się ze mną? ー spytała Yoorin.

ー Stara, lepiej, mówię ci.

ー Co ci się śniło, mame? ー wtrącił się Chenle.

ー Nie mogę mówić, bo tu jest Mark, a to nie może wyjść na światło dzienne, kumasz?

ー Co ja? Śniłem ci się? ー zaczął dopytywać najstarszy.

ー Wszyscy ci się śnią, tylko nie ja. Żal ー rzekł Taeyong, a ja poklepałem go po ramieniu.

ー Spoko, Tae. Jak to się mówi, najlepsze na koniec ー pocieszyłem chłopaka.

ー Dzięki, ziom ー odpowiedział, a następnie objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.

Kocham Taeyonga. To taki super ziomeczek, który tak jak reszta się o mnie troszczy, ale tak wiecie, trochę więcej. Tae to moja super mommy.

ー Dobra, mam ー odezwał się nagle Jaemin, a my zamilkliśmy.

Jae zaczął czytać nam opis bohaterów, który był praktycznie jeden do jednego zerżnięty z ficzka Yoorin i Sohyun. Jedynym w sumie, co było "inne" to to, że po prostu dała, na przykład cechy Suho z Coya naszej księżniczce Zitao. Czaicie bazę?

Niesamowite, że Jaemin nie zaczął nawet pierwszego rozdziału, a nasze mateczki były już tak zdenerwowane, że czułem, że Sohyun zaraz wyrzuci pierwszą lepszą donicę za okno. No albo Chenle, bo co chwilę przerywał swoimi komentarzami. 

ー Ale beka ー powiedziałem w końcu, kiedy Min skończył czytać pierwszy rozdział tego shitu.

Typowo laska opisała te same sytuacje z ficzka mateczek, tylko żeby nie było to aż tak widoczne, pozbierała akcje z różnych rozdziałów i zebrała w jeden.

Jak to mówi dziadek Kai - beka jak rzeka pełna okoni.

ー Ale się wkurwiłam ー mruknęła kuzynka.

Wiecie, my jako najlepsze dzieci Sohyun i Yoorin, nie pozwoliliśmy na to, by nasze mateczki się denerwowały, więc zaczęliśmy zasypywać je komplementami i wyzywaliśmy tamtą typiarkę oraz powtarzaliśmy, że ją zniszczymy, no bo kurde, nikt mi nie będzie matek wkurzał i jeszcze podpierdzielał takich fajnych pomysłów i przerabiał na gówno. No bo naprawdę. Nie dość, że ma taki zjebczony styl pisania to jeszcze buduje jakieś zdania, które nie mają sensu i są dłuższe (jak to się kiedyś mówiło) siusiak Liama Payne. Przepraszam za takie wyrażenia, ale nie umiem tego inaczej skomentować. To powinno się znaleźć w top10 żenad Wattpada, a nie topce najlepszych fików.

— A co lepsze... — zaczął Jaemin, częstując się truskawką. — Namierzyłem jeszcze jedną szlampę, która nie dość, że podkradła akcje z COY'a, to jeszcze wzięła Jimin cały pomysł z „I'm a real stallion" — dodał brunet, siadając na kolanach Sohyun, po czym podejrzewam, zaczął szukać na Wattpadzie tej drugiej typiary.

ー Oks, to zapisz nam to gdzieś i my to później ogarniemy, bo teraz to mam dość.

ー Dobra, ziomki. Ja muszę iść do Xiumina, bo dziś Pewds wbija, a ten siusiak nie chce iść sam po niego ー oznajmił Tae bae, puszczając mnie.

ー Ja lecę... W sumie nie wiem, gdzie, ale spierdzielam stąd ー dodał Suho.

ー No nie ー jęknąłem, upadając na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Lee.

ー Dobra, elo melo, kochani ー pożegnały się z nim dziewczyny.

ー Goodbye, bro.

— W ogóle, mamo jeden i mamo dwa — powiedział nagle Chenle. — Ten cwel, Jungkook, nas zaczepił dzisiaj jak byliśmy na lodziku.

Co za głąb. Miał tego nie mówić, no ja nie wierze. Wepchnę mu te jego lody następnym razem w tyłek.

— Co chciała od was ta only whore — spytał Mark, krzywiąc się delikatnie.

— No właśnie, co ten gnój od was chciał? — zapytała, obejmując mocniej Jaemina.

— No kazał przekazać reszcie, że mamy na siebie uważać, bo stanie nam się krzywda, że masz porozmawiać z Jungkukiem, no i jeszcze wszyscy mamy się odpierdolić od ciebie Sohyun — wyjaśniłem, używając tych brzydkich słów.

Ledwo co byłem u spowiedzi, a już nagrzeszyłem, żenada.

— Na dodatek powiedział nam, żebyśmy w nocy nie wychodzili, bo nam się krzywda stanie — dopowiedział Chenle, śmiejąc się jak orka z Majorki. Albo raczej delfin z Alaski.

— What the fuck. What's wrong with him? — mruknął Lee.

— Nie wiem, ale powiedziałem mu „du arschkriecher", a on pomyślał, że to komplement i sobie poszedł — odparłem, siadając na kanapie zaraz obok Haechana. — Później jeszcze dostał z loda w plecki od Chenle.

— Dlaczego takich brzydkich wyrażeń się uczysz zamiast, na przykład „guten tag" albo „entschuldigung"? — zapytała mami Sohyun.

— Oh, mamo, takie coś to ja już umiem. Muszę się uczyć tych drastyczniejszych, żeby zroastować tego Pennera.

Mark mnie uczył takich określeń.

— Ciekawe, czy będziesz taki cwany jak dziadek Jongin obetnie ci hajsik — zagroziła.

— No i chuj... — mruknąłem, orientując się po chwili, co powiedziałem.

To niezłe bajlando będzie.

— Holy shit, co ty powiedziałeś, Jisung — zdziwił się Amerykaniec. — To pewnie ten cały Jung... Jungcook. Jungbook go zdemoralizował.

— No dokładnie — potwierdziłem, bo to przecież najprawdziwsza prawda.

Nieraz ten cweluch nadużywał w mojej obecności przekleństw, kiedy nie było Sohyun, Yoorin czy kogoś innego z grupy „ci fajni" przy mnie. Nadal pamiętam jak ten debil dał mi jakiś słownik z przekleństwami.

— No comment.

— Mamo! Czemu nie chcesz być z Tae bae?! — jęknął nagle Chenle, żrąc jakieś żelki w kształcie delfinów i orek.

— Właśnie! Gdybyś rzuciła tego pajaca, to wszystko byłoby łatwiejsze, żal — potwierdził Renjun, tupiąc nogami.

— Right, dzieci, przekupimy ją białą czekoladą i będzie good, good — zaproponował najstarszy.

— Skończmy ten temat, nie widzicie, że Sohyun jest przykro? — wtrąciła się Yoorin. — Narobiliście jej niepotrzebnie smaka na białą czekoladę i co? Pójdziecie teraz do sklepu?

— Wyjebongo. Stara, idziemy na kebsa i obmyślimy jakiś planik na tych typolców.

Nawet nie zdążyliśmy się pożegnać, a dziewczyn już nie było, natomiast Junmyeon zniknął jak 2NE1 z YG.

— Ej, chłopaki — zaczął Jeno. — Co wy na to by jakoś poprawić dziewczynom humor i nie wiem... może napiszemy im rozdział na ich fanfiction? My będziemy mieć zajęcie, one nie będą pisać, gdy są zestresowane. 

— To nie taki zły pomysł! — powiedział Renjun. — Napiszemy rozdział z naszymi przeżyciami, a raczej przeżyciami mam z tymi plagiatozaurami. 

— Znacie hasło do kompa Sohyun?

— Kebab raz, dwa, trzy, zero, zero — powiedział od razu Mark.

— Skąd wiesz? 

— Kiedyś Sohyun powiedziała przez sen. She's crazy girl. 

Takim oto sposobem znaleźliśmy się na laptopie mamy Sohyun, po drodze kminiąc co możemy napisać! Będzie odjazdowo! 


M Ame Rica K 

Zaraz po tym jak Jeno wbił się na fanfika od Yoorin i Sohyun, zasiadłem na tronie (i tu nie chodzi o kibelek, hehe) i rozgrzałem sobie palce do napierdalania w klawiaturę. 

W tym czasie reszta dzieciaków zdążyła poprzesuwać jakieś fotele, kanapy, krzesła, stoły i chuj wie co jeszcze, żeby mieć na czym siedzieć obok mnie. I gitarka.

 — Czyją perspektywę robić, ziomasy? — zapytałem, bo wiecie, nie będę sam leciał z kurwami, skoro to ma być team work.

  — Zróbmy dziadka Jongina, bo jego rozdziały są zawsze najlepsze! —  krzyknął Renjun.

Ja pierdole, dziecko nie krzycz mi tak do ucha.

  —  W sumie... Są lepiej gwiazdkowane i komentowane, bo ludzie już mają taką zrytą psychikę, że szkoda szczępić ryja —  stwierdziłem. 

— To teraz musimy wymyślić jakiś plan — powiedział Jaemin i cała reszta umilkła, zapewne szukając w swoich młodych mózgach pomysłów.

 — Zacznijmy może od lornetowania — zaproponował Jisung. —  No wiecie... Niech Jongin z resztą spółki zacznie lornetować z salonu pokój Sohyun i niech one się zaczną tam całować i robić rzeczy plus osiemnaście, bo to będzie taki prank.

— Good idea, bro — oznajmiłem po usłyszeniu reszty planu Parka. — Exciting and interesting — mruknąłem, zapisując już pierwszy podpunkt naszej rozpiski. 

 — Co ty masz we łbie? — spytał Haechan, patrząc ze zdziwieniem na najmłodszego.

I don't know. 

But I like it.

— Później moglibyśmy zrobić akcje reakcje, że nasze mateczki zrobiły to specjalnie i będą grać w butelkę, podczas której nie wiem... Jongin będzie kazał im się przelizać — dodał Haechan, a ja już miałem idealną wizję tego wszystkiego.

 — I wtedy Kolumna z Galaxy napiszą do Sohyun i powiedzą, że Asztun i Lók wbijają — dokończyłem, szybko zapisując nasze platynowe myśli. — Czekajcie, zapuszczę Coyową playlistę. 

Otworzyłem nową kartę i wpisałem YouTube, by następnie ułożyć idealną składankę piosenek, składającą się głównie z utworów One Direction, 5 Seconds Of Summer i Jack&Jack.

Ideolo.

— You look so perfect standing there in my American Apparel underwear! — zawył Chenle, który po chwili zadusił się landrynką.

Na szczęście nie musiałem go ratować i wkładać mu łapsk do gardła, bo niedługo potem cukierek wyleciał z jego gardła, trafiając w policzek Jeno.

DSANHDGASUIHDAS FUJ.

Czarnowłosy czując mieszankę śliny i smarków Chińczyka na swojej twarzy, podskoczył i spierdolił z parapetu doniczkę z jakimiś petuniami, po czym wybiegł z pomieszczenia, zapewne chcąc iść się umyć. 

No i chuj, no i cześć, jednego cwela mniej.

Chociaż wolałbym, żeby tym cwelem był Chenle, bo nie umie po prostu się czasami zachować. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo kocham NCT Dream, ale czasami przebywanie z nimi wiąże się ze szkodami, a ja pieniążków nie mam.

No money, no fun.

— Więc... Na czym skończyliśmy — zapytał Jisung, a ja szybko zerknąłem na listę.

— Na wiadomości od Kolumny Caluma i Galaxy Krisa — oznajmiłem.

I długo czekać nie musiałem, bo one minute later Renjun stwierdził, że fajnie byłoby, gdyby chłopcy zanocowali u naszych matek i nad ranem do domu wbiłby im się Asztun z ekipą, którzy zrobiliby czysty rozpierdol.

I love this shit, my friend. Ten rozdział to będzie czysta poezja, mówię wam. G W A R A N T U J Ę.


— Czyli zaraz wbi... — I w tym momencie przerwał mi głośny huk, dochodzący z drugiego końca pokoju.


— Johnny's fashion evaluation is back. — Usłyszałem BARDZO znajomy mi głos i wstałem gwałtownie z krzesła, uderzając nim siedzącego za mną Chenle i obróciłem się w kierunku drzwi. 


— Ya, bro! — krzyknął do mnie Yeongho, po czym podszedł do poszkodowanego blondyna. — Are you okey? — zapytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi, bo chłopak po prostu nie ogarniał, co Johnny do niego mówił. — He need a doctor! 


— I don't undersit, why are she going. — Chenle zaczął coś pierdolić tym swoim łamanym angielskim. — She look like facking cunt. You do now annyeonghaseyo or nǐ hǎo?


— Co — wymamrotałem, bo ni chuja, nie umiałem ogarnąć, co ten mały typol mówi. — Nieważne. Siema Johnny. Kopę lat, przyjacielu! — przywitałem się z moim ziomkiem z Chicago cieplutkim hugiem. 


— Ah, Mark! — jęknął, przyciągając mnie do siebie mocniej. 


Chryste panie, jak on wyrósł.


— Halo, a ja?! — krzyknął Chenle, wstając i rozmasowując obolałe czoło.


Olaliśmy jęki Zhonga i kontynuowaliśmy swoje romantyczne przytulenie. Dream już mu pomogło wstać to po co jęczy?

— Oh, Johnny... 

— Oh, daddy — poprawił mnie. — Jak już zaczynasz od "oh" to kończysz z "daddy". Remember to.

— Dobra, daddy. 

— Nie, teraz Johnny.  

— Chuj z tym. Gdzie jest reszta ekipy? — spytałem zaciekawiony. 


No bo wątpię, że Dżony przyjechał z Chicago i nie ugadał się z resztą NCT.

— Oni zwiedzają halę i tam sępią od nich o podpisy, ale wiesz, ja przyszedłem do ciebie, because jesteś moim best friend.

— I appreciate it — odpowiedziałem.

— A wy co robicie?

— Piszemy rozdział naszych mateczek — wtrącił się Renjun.

— Mateczek? — zdziwił się.

— No Yoorin i Sohyun.

— Xunqi i czmiel? — zapytał, a my przytaknęliśmy.  Oh shit, man. Moje idolki — zachwycił się Yeongho. — Mogę do was dołączyć?

— No way, bro. Idziemy do reszty NCT, bo pewnie tęsknili za mną.

— Ale z ciebie dumbass. Ale oks, nie zapomnę ci tego.

— Spoko, załatwię ci spotkanko z moimi mateczkami, ale teraz chodź — rozkazałem, pchając go w stronę wyjścia. — A wy dokończcie plan i popiszcie ten rozdział — poleciłem reszcie NCT, a oni chętnie przytaknęli głowami i zabrali się do pisania.

Posłuszne murzynki.

Zamknąłem za nami drzwi i zacząłem się zastanawiać, w którą stronę jest wyjście. No chuj, nie moja wina, że ta hala jest taka obszerna i ma więcej korytarzy niż Jungkook włosów na siusiaku.

Dobra, ogarnij dupę, Mark. 

— Chodź. — Pociągnąłem za sobą Johnny'ego i skierowałem się w kierunku windy, bo jakbyście nie wiedzieli, byliśmy na ostatnim piętrze tego budynku, a miało ono... Z siedem pięter? Wyjebane. — Wszyscy są z NCT?

— Powinni być... Teraz to pewnie połowa poszła na jakieś żarcie, więc nie wiem.

— Chodziło mi o Meet Up'a, debilu.

— Fuck off. W takim razie są wszyscy — odrzekł i odepchnął mnie na bok, szybko wbiegając do windy i naciskając przycisk z numerem jeden. 

— Ty kurwa gnoju — powiedziałem i zacząłem biec w kierunku windy, która zaczęła się powoli zamykać. — Allah akbar, kurwa! — krzyknąłem, wskakując do tej klity, od razu wpierdalając się w Dżonego.

— O ty chuju bobrze, zajebało ci buta — powiedział Johnny, a ja odwróciłem się i chuj. 

Drzwiom od windy udało się zacisnąć na moich biednych sznurówkach. 

A ŻEBY BYŁO LEPIEJ PO CHWILI MACHINA RUSZYŁA I SZARPNĘŁO MNIE TAK ZA NOGĘ, ŻE ZAJEBAŁEM RYJEM W PODŁOGĘ.

AMAZING.

EXCELLENT.

SUPER DUPER, YO.

W tym czasie, kiedy starałem się podnieść z ziemi, Johnny zdjął mojego buta, tym samym ratując mnie od tragic śmierci najlepszego na świecie chłopaka, stąpającego po tej ziemi, czyli krótko mówiąc, mnie. 

Zrobiło mi się przykro, że na następny dzień od zakupu obuwia będę musiał je wyjebać do śmieci. To znaczy jeden but do śmieci, a ten to nie wiem. Chyba będzie tutaj dyndał i zasmradzał windę.

Ale co tam. Słyszałem, że dostaliśmy kasiurę od wujka Suho to kupie nowe laczki i elo melo. Przecież nie będę wydawał money na dziwki. No, no, no, ja jestem czysty chłopaczyna i mnie nie jarają panienki lekkich obyczajów. I dla sprostowania - nie jestem gejem jak połowa naszej rodziny. Jestem czystym hetero, który poszukuje swojej połóweczki. Wiem też, że szybko jej nie znajdę, bo jak znajdę jakąś sarenkę to muszę to zgłosić Yoorin i Sohyun, które przestalkują cały jej życiorys. Ale nie myślcie też, że to jest sick, stupid or something. Po prostu mamuśki chronią mnie przed tym złem na świecie, hehe. Allah akbar i te sprawy.

W ogóle jeśli chodzi o girls to zdradzę wam secret, że miałem kiedyś krasza w mamie Sohyun, ale cichutko. Nikt nie może się dowiedzieć, bo patola będzie.

Wracając. Winda w końcu zatrzymała się na parterze i mogliśmy spokojnie wyjść z tego spierdolonego gówna, które wisi mi buty shoes za dwieście dolków. Od razu ruszyliśmy w kierunku wejścia do hali, bo z tego co pamiętam, było tam food do kupienia, czyli jestem pewien, że była tam reszta NCT. Remember, NCT and food to jedność, oks. 

W pewnym momencie obróciłem się za siebie i nie zgadniecie. JOHNNY AKA OH DADDY MI GDZIEŚ SPIERDOLIŁ.

ZAJEBIŚCIE, KURWA.

Zacząłem się przeciskać przez fanów i staff, chcąc jak najszybciej odnaleźć tego spierdoleńca i kurwa długo szukać nie musiałem. Jak się okazało Dżony sobie zmierzał w kierunku dance crew Twice.

A jeśli się zastanawiacie po chuja, to wam odpowiem tyle.

I don't, kurwa, know.

— Co za tym — mruknąłem i czym prędzej podbiegłem do bruneta, a kiedy złapałem go za ramię, to ten zaczął gadkę szmatkę z, o ile się nie mylę, Momo. 

— Hi, honey — zaczął Johnny. — Wiesz co? 

O NIE.

— Co? — odpowiedziała nieco zdezorientowana blondynka.

O NIE X KURWA 2362187372193021

— Jesteś taka piękna, że poślubiłbym twojego kota byleby tylko dostać się do twojej rodziny.

— Co... — zaśmiała się dziewczyna z nieco memolcowym wyrazem twarzy.

Kurwa, Johnny, ty to wiesz jak zjebać.

— Chciałbym, żebyś zo...

— Nieważne. Sory za kolegę, trochę mu maryśka wujka Junmoneya zaszkodziła. Sayonara hitori — przerwałem temu debilowi i pociągnąłem go za szmaty.

Ja jebie, jak z dziećmi.

— No i co robisz, bro. Chciałem wyrwać jakąś seal, a ty mi utrudniasz życie — powiedział smutno. 

— Później sobie powyrywasz laseczki jak carrots z ogródka, ale teraz idziemy do reszty. — Pociągnąłem po raz chyba setny tego dnia chłopaka za szmaty i zacząłem ciągnąć w stronę żarcia. 

Jednakże, gdy tam dotarliśmy nie było ani jednego NCT member, co nie powiem, ale zdziwiło mnie trochę. No cóż... Idziemy szukać dalej.

— To co, teraz hala? — zaproponował mój towarzysz, na co skinąłem głową i udaliśmy się w kierunku hali głównej, gdzie miało odbywać się już pierwsze Meet Up'owe show za kilka godzin.

Do punktu docelowego nie dzielił nas długi odcinek, bo wystarczyło przejść do końca korytarza i już było się na miejscu. To be honest, mam nadzieję, że chłopcy tam będą z jakimiś Bloczkami czy kimś, bo nie chce mi się biegać i ich szukać. Chciałem w sumie jeszcze popisać z NCT Dream chapter i może się przejść gdzieś na miasto z całą grupą, bo w pierwszy dzień Meet Up'a i tak się nic nie dzieje ciekawego, a są już wszyscy, więc dlaczego by nie spędzić tego dnia razem? 

No plan idealny.

— Zapraszamy na... Vroom, vroom show! — Usłyszałem krzyk z głośników.

I OCZYWIŚCIE JUŻ WIEDZIAŁEM, ŻE NASI PRZYJACWELE SĄ JUŻ NIEDALEKO. 

Ucieszony tym faktem, przyśpieszyłem z Yeongho, dzięki czemu już po chwili przekroczyliśmy próg wejścia na halę główną.

Nic nadzwyczajnego się tu nie działo. Za bramkami była już mała grupka widzów, a na scenie w najlepsze bawili się chłopcy z wjazdu na chatę oraz Unboxall. No i oczywiście nasza reszta ekipy NCT, której nie umknęła nasza obecność. 

— Mark! Kopę lat, przyjacielu! — krzyknął Jaehyun, przez co cała reszta odwróciła się w naszym kierunku. 

NO I GITARA, CAŁA RODZINKA W KOMPLECIE.


⋯☆★☆⋯